W ostatnich tygodniach pojawiają się coraz to nowe orzeczenia Sądu Najwyższego, który rozstrzyga spory powstałe pomiędzy kredytobiorcami, a bankami w zakresie umów kredytów frankowych. Kilka dni temu pojawiało się kolejne uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego z dnia 11.12.2019 r. sygn. V CSK 382/18 związane z poruszoną problematyką. Powyższe orzeczenie różni się jednak od pozostałych. Dlaczego? Zapraszamy do zapoznania się z treścią naszej analizy.
{button}
Linia orzecznicza Sądu Najwyższego
Analizowany wyrok wyłamuje się z dotychczasowej linii orzeczniczej Sądu Najwyższego, który we wcześniejszych wyrokach opowiadał się za możliwością utrzymania umowy w mocy, jednakże bez nieuczciwej klauzuli waloryzacyjnej z oprocentowaniem opartym o parametr Libor (pisaliśmy o tym TUTAJ i TUTAJ).
Natomiast w wyroku z 11 grudnia 2019 r. Sąd Najwyższy postanowił pójść o krok dalej i zamiast sankcji bezskuteczności klauzuli waloryzacyjnej zastosować najdalej idącą sankcję w postaci nieważności umowy. Z pewnością daje to sygnał, że Sąd Najwyższy nie wyklucza takiego rozstrzygnięcia w sprawach frankowych, które już od jakiegoś czasu materializuje się w orzeczeniach sądów powszechnych. Oprócz samej nieważności, w treści wyroku znalazły się również inne argumenty które zasługują na aprobatę oraz tezy i stwierdzenia, z którymi nie można się zgodzić.
Teoria dwóch kondykcji
W ostatnich orzeczeniach sądów powszechnych można zaobserwować pewne rozbieżności w zakresie rozstrzygnięcia, czy kredytobiorcy można zasądzić dochodzoną kwotę roszczeń w przypadku nieważności umowy, czy też nie. Zwłaszcza, gdy z przedstawionej dokumentacji wynika, że bankowi nie została spłacona jeszcze nominalna kwota kredytu.
Orzecznictwo nie jest jednolite w tym zakresie, gdyż niektóre sądy orzekają zgodnie z teorią dwóch kondykcji, zasądzając kwotę dochodzonych roszczeń, inne wręcz przeciwnie odwołują się do teorii salda, oddalając roszczenie o zapłatę zgłoszone przez kredytobiorcę. Powyższe zagadnienie stało się na tyle istotne, że zarówno Sąd Okręgowy w Warszawie jak i Sąd Apelacyjny w Warszawie skierowały do Sądu Najwyższego pytania prawne zmierzające do rozstrzygnięcia zaistniałego zagadnienia.
Zapewne na poznanie odpowiedzi przyjdzie nam chwilę poczekać, natomiast zarys stanowiska prezentowanego w Sądzie Najwyższym poznaliśmy w uzasadnieniu wyroku w sprawie sygn. V CSK 382/18, w którym Sąd Najwyższy jednoznacznie wskazał, że „stwierdzenie, że świadczenie spełnione (nadpłacone) przez kredytobiorcę na podstawie postanowienia abuzywnego jest świadczeniem nienależnym oznacza, iż co do zasady podlega ono zwrotowi, choćby kredytobiorca był równolegle dłużnikiem banku. Odmienne stanowisko Sądu Apelacyjnego w tej kwestii jest sprzeczne z panującą niepodzielnie w doktrynie teorią dwu kondykcji, jak również ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, że w art. 410 § 1 k.c. ustawodawca przesądził, iż samo spełnienie świadczenia nienależnego jest źródłem roszczenia zwrotnego, przysługującego zubożonemu i nie ma potrzeby ustalania, czy i w jakim zakresie spełnione świadczenie wzbogaciło accipiensa ani czy na skutek tego świadczenia majątek solvensa uległ zmniejszeniu. Samo bowiem spełnienie świadczenia wypełnia przesłankę zubożenia po stronie powoda, a uzyskanie tego świadczenia przez pozwanego – przesłankę jego wzbogacenia”.
Zaprezentowane stanowisko zasługuje na uznanie, gdyż teoria salda nie ma jednoznacznego oparcia w przepisach kodeksu cywilnego, w przeciwieństwie do teorii dwóch kondykcji. Natomiast ta ostatnia nakazuje każde roszczenie o wydanie korzyści traktować jako odrębne roszczenia, co daje stronom postępowania możliwość skorzystania z przewidzianych przepisami prawa instytucji dochodzenia lub wzajemnej kompensacji wierzytelności np. poprzez zarzut potrącenia.
Klauzula indeksacyjna określa główne świadczenie kredytobiorcy
W ostatnio komentowanych orzeczeniach Sądu Najwyższego zwracaliśmy uwagę, że brak jest jednoznacznego stanowiska czy klauzula waloryzacyjna określa główne świadczenie stron, czy też nie. Ustalenie przez sąd charakteru prawnego klauzuli waloryzacyjnej ma kluczowe znaczenie dla późniejszego rozstrzygnięcia oraz jego skutków. W zależności od określenia charakteru klauzuli waloryzacyjnej ważyć się mogą losy umowy kredytowej, gdyż jeżeli sąd uzna, że określa ona świadczenie główne kredytobiorców, wówczas otwiera się droga do stwierdzenia przez sąd nieważności umowy kredytowej. W przypadku odmiennej oceny klauzuli waloryzacyjnej, zwiększy się szansa na utrzymanie umowy w mocy, jednakże bez nieuczciwego mechanizmu.
„W tym świetle nasuwa się wniosek, że zastrzeżone w umowie kredytu złotowego indeksowanego do waluty obcej klauzule kształtujące mechanizm indeksacji określają główne świadczenie kredytobiorcy (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 4 kwietnia 2019 r., III CSK 159/17, OSP 2019, z. 12, poz. 115 i z dnia 9 maja 2019 r., I CSK 242/18, nie publ.). W konsekwencji w ten sposób należy też ocenić postanowienie (część postanowienia) stanowiące część mechanizmu indeksacyjnego, określające sposób oznaczenia kursu miarodajnego dla przeliczenia walutowego”
Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że Sąd Najwyższy wskazał ryzyko walutowe jako element charakteryzujący umowy kredytowe powiązane z kursem waluty obcej. Usunięcie klauzuli waloryzacyjnej pozbawia umowę wspomnianego elementu ryzyka, co będzie oddziaływało również na rodzaj umowy kredytowej.
„Nie powinno budzić wątpliwości, że o zaniknięciu ryzyka kursowego można mówić w sytuacji, w której skutkiem eliminacji niedozwolonych klauzul kształtujących mechanizm indeksacji jest przekształcenie kredytu złotowego indeksowanego do waluty obcej w zwykły (tzn. nieindeksowany) kredyt złotowy, oprocentowany według stawki powiązanej ze stawką LIBOR. Zarazem należy uznać, że wyeliminowanie ryzyka kursowego, charakterystycznego dla umowy kredytu indeksowanego do waluty obcej i uzasadniającego powiązanie stawki oprocentowania ze stawką LIBOR, jest równoznaczne z tak daleko idącym przekształceniem umowy, iż należy ją uznać za umowę o odmiennej istocie i charakterze, choćby nadal chodziło tu tylko o inny podtyp czy wariant umowy kredytu (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 stycznia 2016 r., I CSK 1049/14, OSNC 2016, nr 11, poz. 134). Oznacza to z kolei, że po wyeliminowaniu tego rodzaju klauzul utrzymanie umowy o charakterze zamierzonym przez strony nie jest możliwe, co przemawia za jej całkowitą nieważnością (bezskutecznością)”.
Ustawa antyspreadowa nie uzdrowiła wadliwych umów
Po raz kolejny Sąd Najwyższy w swoich rozważaniach odnosi się do wpływu ustawy antyspreadowej na abuzywność warunków umownych określających klauzulę waloryzacyjną, wskazując, że jej wejście w życie w żaden sposób nie sanowało wadliwych postanowień umownych i nie wpłynęło na ważność zawartych umów. Wcześniej podobne tezy padły w orzeczeniach w sprawie II CSK 483/18 czy III CSK 159/17 oraz uchwale III CZP 29/17.
Niewątpliwie jest to słuszny kierunek, który odsyła w zapomnienie sztandarowy wyrok powoływany przez banki o sygn. IV CSK 362/14, w którym Sąd Najwyższy wskazał, że ustawa ta wprowadziła jasny mechanizm ustalania kursów na przyszłość czym doprowadziła niejako do uzdrowienia nieuczciwych klauzul waloryzacyjnych. Na uznanie zasługuje autorefleksja Sądu Najwyższego dokonana na przestrzeni kilku ostatnich wyroków.
„Ustawa w zasadzie nie przewidywała gotowych do zastosowania (choćby tylko dyspozytywnych) przepisów, które zastępowałyby ewentualne klauzule abuzywne, a jedynie nakładała na banki ciężar dokonania ogólnie określonych, wymagających skonkretyzowania in casu zmian umowy, co nie wystarcza dla przyjęcia domniemania, że owe konkretne rozwiązania są wynikiem należytego wyważenia ogółu praw i obowiązków stron przez ustawodawcę (por. motyw 13 dyrektywy 93/13 oraz wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 21 marca 2013 r., w sprawie C-92/11, RWE Vertrieb AG przeciwko Verbraucherzentrale Nordrhein-Westfalen e.V., pkt 26 i n.) i nie czyni zadość przesłankom przewidzianym w art. 1 ust. 2 dyrektywy 93/13.”
„W braku takich czynności sanujących, wejście w życie Ustawy antyspreadowej w żaden sposób nie podważa abuzywności spornych klauzul i nieważności Umowy.”
Niestety, w treści omawianego wyroku znalazły się również tezy z którymi nie można się zgodzić. W pierwszej kolejności odnieść należy się do przedstawionego stanowiska w zakresie okresu przedawnienia roszczeń i sposobu jego liczenia. W dalszej części należy wskazać na zasygnalizowaną przez Sąd Najwyższy kwestię roszczeń z tytułu bezumownego korzystania z kapitału.
Okres biegu przedawnienia
W zakresie przedawnienia roszczeń Sąd Najwyższy zastosował koncepcję, która jest trudna do zrozumienia i niejako prowadzi do wypaczenia sensu instytucji przedawniania. Sąd Najwyższy wskazuje, że:
„zważywszy jednak zastrzeżoną dla kredytobiorcy-konsumenta możliwość podjęcia ostatecznej decyzji co do sanowania niedozwolonej klauzuli albo powołania się na całkowitą nieważność umowy także wtedy, gdy mogłaby zostać utrzymana w mocy przez zastąpienie klauzuli abuzywnej stosownym przepisem (por. wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 3 października 2019 r. w sprawie C-260/18, Kamil Dziubak i Justyna Dziubak przeciwko Raiffeisen Bank International AG, pkt 55, 67), należy uznać, że co do zasady termin przedawnienia tych roszczeń może rozpocząć bieg dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę-konsumenta wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji w tym względzie”
„Dopiero bowiem wówczas można uznać, że brak podstawy prawnej świadczenia stał się definitywny (na pewne podobieństwo przypadku do condictio causa finita), a strony mogły zażądać skutecznie zwrotu nienależnego świadczenia (por. art. 120 § 1 zd. 1 k.c.). Oznacza to w szczególności, że kredytobiorca-konsument nie może zakładać, iż roszczenie banku uległo przedawnieniu w terminie liczonym tak, jakby wezwanie do zwrotu udostępnionego kredytu było możliwe już w dniu jego udostępnienia (art. 120 § 1 zd. 2 k.c.)”
Trudno zgodzić się z argumentacją zaprezentowaną przez Sąd Najwyższy, który uzależnia rozpoczęcie biegu terminu przedawnienia od stanowiska zajętego przez konsumenta. Takie rozwiązanie wprowadza ogromy stan niepewności w zakresie rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia oraz dodatkowo obciąża konsumenta dodatkowymi obowiązkami, od których uzależniona jest przysługująca mu ochrona prawna.
Zgodzić się należy z jednolitym stanowiskiem wyrażonym zarówno w doktrynie jak i orzecznictwie, że w przypadku świadczeń spełnionych na podstawie unieważnionej umowy, w tym umowy kredytowej, roszczenie o jego zwrot przedawnia się w terminie, który swój bieg rozpoczyna od dnia jego spełnienia lub zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 24.03.2003 r. sygn. I CKN 316/01, w myśl którego „bieg terminu przedawnienia roszczeń, których wymagalność zależy od podjęcia określonej czynności przez uprawnionego, rozpoczyna się nie od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne, lecz od dnia, w którym roszczenie stałoby się wymagalne, gdyby uprawniony podjął czynność w najwcześniej możliwym terminie. Rozpoczęcie biegu terminu przedawnienia może tu więc wyprzedzić nadejście dnia wymagalności roszczenia.
Roszczenie o bezumowne korzystanie z kapitału
Duże kontrowersje budzą tezy zaprezentowane na str. 42 uzasadnienia przedmiotowego wyroku, w którym Sąd Najwyższy wskazał, że „szczególnie ważka jest jednak kwestia, czy i na jakiej podstawie (np. art. 405 k.c. albo art. 224 i n. k.c. stosowanych per analogiam) wynagrodzeniu podlega bezpodstawne (bezumowne) korzystanie przez strony z kapitału kontrahenta. Nie przesądzając tej kwestii na obecnym etapie, warto zauważyć, że dotychczasowy dorobek Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej takiej konsekwencji jednoznacznie nie wyklucza, co do zasady bowiem w ogóle nie odnosi się do szczegółowego unormowania reguł restytucyjnych mających zastosowanie w razie stwierdzenia nieważności (bezskuteczności) umowy”.
Trudno zgodzić się z zaprezentowanym stanowiskiem oraz wskazaną podstawą prawną, która mogłaby być zastosowana w drodze analogii w zakresie roszczenia z tytułu bezumownego korzystania z kapitału. W pierwszej kolejności należy wskazać, że zarówno art. 224 i 405 k.c. nie wskazują sposobu oraz jasnych reguł czy kryteriów pozwalających ustalić, wartość takiego wynagrodzenia.
Dodatkowo należy wskazać, że stanowisko, czy bardziej sugestia zaprezentowana przez Sąd Najwyższy, nie musi zostać przyjęta przez sądy powszechne czemu wyraz dał Sąd Apelacyjny w Białymstoku w wyroku z dnia 20.02.2020 r. sygn. I ACa 635/19, wskazując, że „w pełni aprobuje to stanowisko, uznając że znajduje ono podstawę w przepisach o bezpodstawnym wzbogaceniu i nienależnym świadczeniu oraz ich prawidłowej wykładni. Na tej podstawie Sąd Apelacyjny uznał, że na tym etapie postępowania nie ma potrzeby kierowania do Trybunału Sprawiedliwości UE postulowanego w apelacji pytania prejudycjalnego, ponieważ na gruncie przepisów polskiego prawa cywilnego nie ma przepisów przewidujących uprawnienie banku do żądania wynagrodzenia za korzystanie przez jego kontrahentów z kapitału na podstawie nieważnej umowy kredytowej”.
Ponadto warto wskazać, że Sąd Najwyższy również weryfikuje swoje poglądy oraz prezentowane argumenty np. w zakresie ustawy antyspreadowej czy kursu średniego NBP. Natomiast wraz z upływem czasu coraz liczniejszych orzeczeń TSUE, w tym w sprawie Państwa Dziubak, Sąd Najwyższy zmienił stanowisko w prezentowanych poglądach.
Z pewnością ta kwestia będzie stanowiła kolejne zagadnienie i spór prawny który swój finał znajdzie w Trybunale.
Zachęcamy do zapoznania się z całością uzasadnienia.