Na początku września TSUE rozpatrując sprawę węgierską wskazał na możliwość zastąpienia abuzywnych zapisów umownych średnim kursem banku centralnego. Od tego czasu banki utrzymują, że w polskich sprawach sądy obiorą podobny kierunek.
Niepodważalna argumentacja prawna
Po pierwsze Rząd Węgier już w 2014r. wprowadził pewne regulacje prawne, na mocy których sąd może zastąpić nieuczciwe postanowienia umowne innymi zapisami. Co istotne, Trybunał w innych orzeczeniach podkreślił, że regulacje krajowe w żaden sposób nie mogą ograniczać praw konsumenta. W praktyce oznacza to, że konsumentom (kredytobiorcom) przysługuje ochrona prawna wynikająca z dyrektywy 93/13 i mogą oni w dalszym ciągu dochodzić roszczeń na drodze postępowania sądowego.
W Polsce natomiast nie mamy żadnego przepisu dyspozytywnego, na mocy którego sądy mogłyby ingerować w treść zapisów umownych.
Nie da się tego wprost przełożyć na nasze polskie realia, bo u nas nie było żadnej ustawowej regulacji, która rozwiązałaby ten problem – wyjaśnia radca prawny Wojciech Bochenek.
Otóż banki sądzą, że takim przepisem jest art. 358 § 2 kodeksu cywilnego. Do czego odnosi się jego treść i czy znajdzie zastosowanie w rozwiązywaniu sporów pomiędzy bankami a frankowiczami?
Regulacja o której mowa, weszła w życie w 2009r. a więc już po zawarciu większości spornych umów kredytowych. Jednak nie w tym tkwi problem. Przepis mówi o możliwości kształtowania wysokości zobowiązań wyrażonych w walucie obcej. Natomiast w przypadku kredytów indeksowanych czy denominowanych do waluty obcej, de facto mamy do czynienia z kredytem złotowym.
Bardzo dobrej wykładni w tej kwestii dokonał już w Polsce Sąd Najwyższy, wskazując jasno, że umowy indeksowane i denominowane są kredytami złotowymi, jedynie z miernikiem wartości do waluty obcej. A dopiero kredyt, który byłby uruchomiony i spłacony w walucie obcej, jest kredytem walutowym -dodaje mec. Bochenek.
Jak wiemy kredyty były uruchamiane i spłacane w walucie polskiej a żaden bank do tej pory nie wykazał przed sądem dowodów potwierdzających kupno franków czy innej waluty.
Linia orzecznicza w oparciu o Uchwały Sądu Najwyższego czy też orzeczenia TSUE nie daje możliwości zastępowania wadliwych zapisów innym wskaźnikiem. Jedyną możliwością utrzymania takiej umowy w mocy prawnej jest odfrankowienie a jeśli takiej możliwości nie ma, musi to prowadzić do całkowitego upadku umowy.
Poruszaliśmy już ten temat w jednym z naszych ostatnich artykułów (Sądy zaczną zastępować niedozwolone zapisy umowne średnim kursem NBP? ) i nasze stanowisko pozostaje niezmienne.
Decydujący głos sądów krajowych
Banki poruszyły jeszcze inne kwestie. Jedną z nich jest teza, że Frankowicze nie mogą samodzielnie decydować o rodzaju rozstrzygnięcia, tzn. nie mogą żądać ustalenia nieważności umowy kredytowej. To zagadnienie jest jednak bardziej skomplikowane a TSUE odniósł się do powstałych nieścisłości już w kwietniowym orzeczeniu.
Wskazał wówczas, że oceny, jaki jest skutek usunięcia z umowy nieuczciwych postanowień umownych, dokonuje sąd krajowy. Konsument, składając powództwo, zobowiązany jest do sprecyzowania swoich żądań, gdyż takie są wymogi formalne każdego pozwu. Przeważnie formułuje się najdalej idące roszczenia jako pierwsze tj. nieważność. A dopiero jako ewentualne formułuje się wniosek o utrzymania umowy w mocy, ale bez nieuczciwych zapisów – wskazuje mec. Bochenek.
Podsumowując, to nie kredytobiorca, a sąd decyduje o tym, czy umowa może nadal wiązać strony lub ustalić jej nieważność – w oparciu o wolę powoda, który musi być świadomy konsekwencji prawnych i godzić się na nie. Jednak ostateczne stanowisko należy oczywiście do sądu. Sądy powszechne również mają decydujący głos w kwestii oceny możliwości utrzymania umowy w mocy prawnej.
Proszę pamiętać, że sąd dokonując tej oceny, czyni to w sposób obiektywny, w oparciu o przepisy prawa krajowego -dodaje na koniec mec. Bochenek.
Więcej informacji na portalu Spidersweb.pl